Poznań stara się o tytuł Kulturalnej Stolicy Europy na rok 2016, ale czy rzeczywiście ma wymagane atuty? Wątpliwości zawsze by się znalazły, postanowiliśmy więc o to zapytać fachowców, Michała Merczyńskiego, twórcę festiwalu Malta, Ewę Wycichowską, dyrektora Polskiego Teatru Tańca i Mieczysława Braszkę, byłego dyrektora Poznańskiej Szkoły Chóralnej, a obecnie prezesa fundacji Active, zajmującej się między innymi kreowaniem życia kulturalnego w Poznaniu - pisze Lilia Łada w portalu Tutej.pl.
Mogłoby być lepiej Zdaniem Michała Merczyńskiego tym, co pierwsze przychodzi mu do głowy, to sprzęt i sale. Scena impresaryjna, nowoczesna sala muzyczna i równie nowoczesna sala teatralna z black boxem - od tego trzeba zacząć. - Oferta mogłaby być bogatsza, ale z drugiej strony, nawet gdyby Poznań był Berlinem, też bym tak powiedział, bo oferta bogatsza może być zawsze- śmieje się dyrektor Merczyński. - Ale rzeczywiście mam takie przekonanie, a nawet pewność, że starania, jakie podjęło miasto, będą sprzyjały powstawaniu pewnych nowych zjawisk, sytuacji. Mówi się co prawda, że Poznań nie jest miastem przyjaznym artystom, no i w każdym stereotypie jest część prawdy - ale ja bym nie powiedział, że Poznań nie jest przyjazny. Poznań stawia sobie po prostu trochę inne cele I to niestety widać w polityce miasta, o tym się zresztą też mówi Myślę, że Poznań trochę zatracił tę identyfikację kulturową, która była bardzo silna w latach 90