Ewa Wójciak, były długoletni dyrektor poznańskiego Teatru Ósmego Dnia domaga się 30 tysięcy odszkodowania z powodu dyskryminacji za poglądy polityczne. Pozwanym jest właśnie ten teatr, w którym aktorka przepracowała 40 lat. W czwartek strony sporu spotkały się na pierwszej rozprawie w sądzie pracy przy ulicy Kamiennogórskiej.
Obserwatorką procesu jest Irmina Pacho reprezentująca Helsińską Fundację Praw Człowieka. Na początku sąd zapytał - jak to zazwyczaj bywa w takich sprawach - czy możliwa jest ugoda. - Moja klientka jest otwarta na ugodę, ale zależy ona od warunków - oświadczył adwokat Marcin Kozłowski, reprezentujący Ewę Wójciak. - Pewne próby ugodowe zakończyły się niepowodzeniem - poinformował radca prawny Maciej Napierała, rzecznik Teatru Ósmego Dnia. Sąd dał stronom krótką przerwę, podczas której mieli się porozumieć na temat ewentualnej ugody. Po powrocie na salę zgodnie oświadczyły, że obecnie ugoda jest niemożliwa. Potem sąd oddał głos Ewie Wójciak. - Dlaczego pani uważa, że spotkała się z przejawami dyskryminacji? - zapytała sędzia Patrycja Kubicka. - Jako dyrektor Teatru funkcjonowałam przez 12 lat według tych samych zasad - powiedziała Ewa Wójciak. Jej konflikt z miejskimi urzędnikami zapoczątkowała sprawa delegacji. - T