- Lubię ich, choć robią straszne rzeczy - mówi o bohaterach spektaklu "Szarańcza" reżyser Paweł Szkotak. Przedstawienie na podstawie tekstu znanej serbskiej dramatopisarki Biljany Srbljanović to jedna z trzech premier, które przygotowują w najbliższy weekend poznańskie teatry.
Spektaklowi "Szarańcza" poświęcona była wczorajsza konferencja prasowa w Teatrze Polskim. Premiera odbędzie się na Dużej Scenie w sobotę o godz. 19. - To opowieść m.in. o tym, jak w społeczeństwie zanikają więzi, a ludzie tracą umiejętność kochania - mówił Szkotak o swoim najnowszym przedsięwzięciu. - Każdy z nas co najmniej raz w życiu czuł się nieszczęśliwy lub samotny. Takiego siebie na pewno można w tym przedstawieniu odnaleźć - dodał. Mówił też o innym aspekcie realizacji. - Pokazując ludzi w sytuacji kryzysowej, starałem się jednocześnie zachować charakterystyczne dla Srbljanović poczucie humoru, która przedstawia rzeczy straszne w sposób lekki - mówił reżyser. Zapewniał też, że w "Szarańczy" jest i nadzieja. - Widzimy ludzi, którzy dostali życie nie w pełni szczęśliwe, ale próbują tę rzeczywistość jakoś uładzić - opowiadał Szkotak. I wspominał swoją pierwszą lekturę "Szarańczy". Choć tekst czytał po słowacku