Ostatnio Polacy są dumni z kolejnego rodaka, który wystąpił na deskach nowojorskiej Metropolitan Opera. W kwietniu Artur Ruciński wystąpi z recitalem w Poznaniu.

Jego droga do kariery solistycznej nie była bezpośrednia, ale od początku mocno zakorzeniona w muzyce. Przygodę z nią zaczynał od gry na skrzypcach, później dołączył do prowadzonego przez jego rodziców zespołu folklorystycznego. Spędził także półtora roku, uczęszczając do Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Warszawie. W szkole średniej znów zmienił kierunek, tym razem wybierając obój. - Zafascynował mnie jako najbliższe przedłużenie głosu ludzkiego - wyjaśniał w jednym z wywiadów. Nie był to jeszcze ostatni zwrot w stronę do dziś rozwijanego talentu, czyli śpiewu klasycznego. - Nawet jeśli chodzi o śpiewanie, planowałem najpierw zająć się muzyką jazzową i rozrywkową - wspominał. Do klasy śpiewu w Państwowej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie trafił dopiero w wieku 19 lat. Kształcił się tam u Jerzego Knetiga, pod którego kierunkiem ukończył później studia w warszawskiej Akademii Muzycznej. Był to dla arty