Świetnie zagrany, przejmujący, a jednocześnie pozbawiony emocjonalnego szantażu czy nadmiernie ideologizującej retoryki. Taki jest spektakl "Ravensbrück. Miasto kobiet" w reżyserii Zbigniewa Brzozy. Monodram Barbary Prokopowicz miał swoją premierę w grudniu w Teatrze Polskim. W piątek i w sobotę będzie go można zobaczyć ponownie.
Warto. Sceniczna opowieść to zaadaptowane wspomnienia Wandy Półtawskiej "I boję się snów". Półtawska, bliska przyjaciółka Jana Pawła II, była więźniarką polityczną i ofiarą pseudomedycznych eksperymentów. Jej opowieść to bardzo subiektywna narracja, momentami pełna patosu, akcentująca przede wszystkim heroizm więźniarek, ich wzajemną solidarność i dumę. Gdyby tę historię wzięła na warsztat jakaś inna aktorka, mogłoby to wypaść nieznośnie. Ale Barbara Prokopowicz swoją bohaterkę niebywale uczłowiecza. Począwszy od niepozornego wejścia na scenę, kurczowego trzymania torebki, po subtelne zawieszenia głosu, pauzy pokazuje kobietę z krwi i kości, ze wszystkimi jej przywarami i małostkami. Portretuje heroizm bohaterki, to oczywiste - ale nie boi się także pokazywać jej przywar i poczucia humoru. Pokazy o godz. 17 w Galerii.