"Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" i "Lady Makbet mceńskiego powiatu" to dwa różne portrety rodzinne. Powstały w odległych od siebie miejscach i czasach, ale łączą je namiętności. Premiery spektakli 10 listopada.
Nie zamierzam snuć wielkich porównań, zapowiadając dwie premiery w Teatrze Polskim i Wielkim w Poznaniu. Zarówno "Kotka na rozpalonym blaszanym dachu", jak i opera Dymitra Szostakowicza "Lady Makbet mceńskiego powiatu" to dzieła wielowymiarowe, a zarazem ciągle aktualizujące się. - "Kotka..." Tennessee Williamsa to przede wszystkim portret zakłamanej rodziny - mówi Kuba Kowalski, reżyser poznańskiego przedstawienia. - Z okazji urodzin patriarchy, plantatora miliardera, przyjeżdżają do rodzinnego domu jego dwaj synowie z żonami. Jubilat obchodzi swoje ostatnie urodziny - jest śmiertelnie chory na raka. Nie wie o tym jego żona, nie wie sam chory; wiedzą synowie i synowe. Pomimo wysiłków żony i sztucznie wytwarzanej przez nią świątecznej atmosfery, spotkanie rodzinne przemienia się w awanturę, seans upokorzeń i prania brudów. Tajemnice z przeszłości wychodzą na światło dzienne, frustracje i niespełnione pomysły na życie wybuchają na rodzinnym forum