- Ta historia przypomina trochę "Romea i Julię", ale dzieje się w okolicznościach reżimowych - mówi Edyta Łukaszewska. Od piątku aktorkę będziemy oglądać na Trzeciej Scenie Teatru Nowego w monodramie "Porno" Andrasa Visky - węgierskiego autora, urodzonego w Rumunii.
Jak tłumaczą twórcy "Porno", tytuł spektaklu to pseudonim, który nadali głównej postaci - aktorce - inwigilujący ją funkcjonariusze służby bezpieczeństwa. - Postaci, którą gram, nie interesuje polityka. Ale okazuje się, że wbrew swojej woli zostaje wrzucona w sam środek wydarzeń - opowiada. - Artyści powinni prowokować, wsadzać kij w mrowisko, taka jest ich rola - uważa reżyser spektaklu, Cezi Studniak. - W momencie, gdy ktoś zaczyna w ten proces ingerować, robi się niebezpiecznie - dodaje. Pomysł na nową rolę podsunęła Edycie Łukaszewskiej autorka przekładu - Jolanta Jarmołowicz. - Ten tekst przypomina mi historię mojej mamy, ja też dorastałam w komunistycznym reżimie - opowiada aktorka. - To także historia żony Andrasa Visky - przypomina dramaturg Teatru Nowego, Michał Pabian. - Nieczęsto się spotyka taką sytuację, żeby cierpienie tak osobiście przepracować w tekście - dodaje. Piątkowa premiera (początek o godz. 20.30) odbę