- To jest opera o głębokiej przepaści, jaka dzieli różne grupy społeczne. O nienawiści, która dzieli rasy, dzieli innych od siebie ludzi. I to się właśnie dzieje, na naszych oczach, dzisiaj - uważa reżyser spektaklu Marek Weiss.
Dzieło, które zobaczymy w sobotę w Teatrze Wielkim, opowiada historię miłości góralki Ulany do wędrownego Cygana - Manru, przez którego zostaje uwiedziona. Na scenie elementy scenografii i kostiumów, które przenoszą widza do współczesności. - Wiem, że jest wiele osób, które tego nie lubią - mówi! kilka tygodni temu reżyser na łamach poznańskiej "Wyborczej". - Ale jeżeli jest to dramat, którym musimy się przejąć, zidentyfikować z postaciami na scenie, to muszą być one do nas podobne - tłumaczył Marek Weiss. "Manru" to jedyna opera, jaką napisał Ignacy Jan Paderewski. Libretto stworzył Alfred Nossig na motywach powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego "Chata za wsią". To też jedyna polska opera, która została wystawiona w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Prapremiera "Manru" odbyła się w Dreźnie 29 maja 1901 r. (śpiewana była wówczas po niemiecku), polska premiera - niespełna dwa tygodnie później we Lwowie, a następnie w Teatrze Wielk