EN

12.03.2021, 12:07 Wersja do druku

Poznań. Niezłomne serce Marii. Prapremiera sztuki Simona Stephensa w Nowym

- Simon Stephens stworzył niezłomną kobietę, prawdziwe dziecko nowego millenium, i zbudował w swojej sztuce pewien rytm, beat, który jest jednocześnie rytmem, w którym bije serce Marii - mówi André Hübner-Ochodlo, reżyser spektaklu Maria. Polska prapremiera odbędzie się w ten piątek w Teatrze Nowym w Poznaniu.

fot. mat. teatru

- Od kilku lat kwitnie współpraca naszego Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie z Teatrem Nowym w Poznaniu przy organizacji festiwalu Pamiętajmy o Osieckiej. Teatr Nowy jest głównym organizatorem tego wydarzenia, a u nas latem odbywają się półfinały, które dla naszej widowni od ponad dwudziestu lat są kulminacyjnym wydarzeniem Lata Teatralnego - wyjaśnia Hübner-Ochodlo, założyciel i dyrektor sopockiego Teatru Atelier (od 1997 roku Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej). Po polskiej premierze Marii Simona Stephensa w Poznaniu, latem 9 lipca odbędzie się premiera sopocka.

- Latem 2019 roku dyrektor Piotr Kruszczyński zaproponował mi reżyserię w swoim teatrze, co było bardzo nobilitującą propozycją i bardzo mi się podobało, że Piotr ten projekt widział również jako współpracę obu naszych teatrów. Rozmawialiśmy o kilku tytułach, ale później pojawił się niemiecki przekład najnowszej sztuki Simona Stephensa Maria, który mnie zachwycił i od razu zaproponowałem go Piotrowi. Ten tekst zaintrygował mnie swoją niezwykłą energią i witalnością. Porusza zmysły, dotyka teraźniejszości i równocześnie odnosi się do odwiecznych zagadnień człowieka - opowiada André Hübner-Ochodlo.

Brytyjski dramatopisarz Simon Stephens, ceniony za precyzję w oddawaniu społecznych realiów i znany z empatycznego stosunku do swoich bohaterów i bohaterek, jest jednym z najczęściej wystawianych autorów sztuk anglojęzycznych w Niemczech. Stąd nie dziwi, że w 2019 roku otrzymał zlecenie od Thalia Hamburg Theatre na napisanie Marii. Główną bohaterką jest osiemnastolatka, która zachodzi w ciążę. Anglik dokonał luźnej adaptacji mitu Marii, wpisując go w wiek cyfrowy i z jego pomocą próbując odczytać zimną, pozbawioną zakorzenienia współczesność.

"Dziewczyna, przez najbliższych nazywana Rią, dopiero wkracza w dorosłość, szukając bliskości i ciepła w chłodzie i bezdomności XXI wieku. Poznajemy ją w kluczowym momencie życia: oczekuje przyjścia na świat swojego dziecka, które przyjdzie jej urodzić bez żadnej pomocy bliskich: matka nie żyje, ojca przerasta cała sytuacja, brat zniknął, najbliższa jej osoba - babcia - nienawidzi szpitali, a ojca dziecka Ria wskazać nie potrafi...

Pomyli się jednak ten, kto uzna dziewczynę za przedstawicielkę marginesu społecznego; Ria zupełnie nie wpisuje się w ten schemat. Pełna życia, nieugięta, ciekawa świata i obdarzona rzadko spotykaną umiejętnością budowania bliskości i dystansu wobec ludzi. Biega niestrudzenie po ulicach swojego miasta, chłonąc jego puls i obserwując otoczenie, a w domu z fascynacją bada tajemnice Wszechświata, studiując filmy dokumentalne na YouTube.

fot. Piotr Dłubak/mat. teatru

Gdy Maria zaczyna odkrywa, że nie tylko ją pozostawiono samej sobie, rezygnuje ze słabo płatnej pracy w klubie fitness i decyduje się sprzedawać bliskość w internecie za pośrednictwem kamery. W społeczeństwie będącym zbiorowiskiem samotnych, rozproszonych indywidualności, które coraz bardziej oddalają się od siebie, ten absolutnie pozbawiony seksualnego podtekstu pomysł okazuje się dobrze funkcjonującym biznesem.

"Widz towarzyszy więc Marii w jej drodze przez XXI wiek, tak młody i niedoświadczony, jak ona sama. Wiara, nadzieja i miłość są dla dziewczyny napędem, wszystko jedno, czy w surowej rzeczywistości, czy w świecie wirtualnym. W kolejnych scenach, klatka po klatce, maluje się portret współczesnej kobiety, która pomimo wszelkich niedogodności przeciwstawia się duchowi czasu" - pisze André Hübner-Ochodlo w reżyserskim manifeście.

Simon Stephens stworzył postać samotnej matki, której, wedle klisz narracji społecznie zaangażowanych, powinien przypaść w udziale przykry los społecznego wykluczenia. Dramatopisarz ten schemat jednak przewrotnie odwraca, zderzając młodość bohaterki z jej nieokiełznaną pasją zdobywania wiedzy i elokwencją. Miast biernej i biednej samotnej matki poznajemy zaradną, silną osobowość. Z premedytacją Stephens osadził akcję sztuki w małym, portowym miasteczku. To miejsce wręcz symboliczne dla czasów neoliberalizmu. Bardzo podobne miasteczko mogliśmy obserwować choćby w Przynęcie Marka Jenkina - filmie, który w 2019 roku wygrał konkurs międzynarodowy festiwalu kina artystycznego Nowe Horyzonty. W przeciwieństwie do biblijnego źródła mitu, w dramacie Stephensa nie ma miejsca na Boga w świecie Marii, a Chrystus pojawia się tylko na chwilę, pod nieobecność brata bohaterki. Maria zresztą w nic już nie wierzy - a tym bardziej nie pokłada złudnych nadziei w religii, nie dąży do eskapizmu, pogrążając się w modlitwie.

- Dla mnie ważne jest, czy dany tekst dramatu wlezie mi pod skórę i zachęca mnie do przebywania z nim przez kilka miesięcy. Z Marią tak się właśnie stało - przyznaje Hübner-Ochodlo.

  • Maria Simona Stephensa
  • reż. André Hübner-Ochodlo
  • prapremiera: 12.03
  • Teatr Nowy 
  • bilety: 40-65 zł
Tytuł oryginalny

Niezłomne serce Marii

Źródło:

kultura.poznan.pl

Link do źródła