Pusta scena i różnobarwne lśnienia ogromnej, pomarszczonej tapety otwierają mroczną lecz pełną efektownych błysków perspektywę dramatu. Odegrany zostanie dramat Don Juana. Dramat (czy może komedia) w jej najgłębszej, jak dotąd, molierowskiej wersji. Pojawiają się pierwsi uczestnicy zdarzeń. Ruchliwy i bystry Sganarel, gamoniowaty i układny Guzman. Zainteresowanie towarzyszące zazwyczaj tej chwili osiąga pełną wyrazistość. Kim będzie ów bohater o legendarnym imieniu, właściwościach i czynach? Kogo zobaczy - i przekaże - twórca? Twórca, czyli inscenizator i aktor - obaj są bowiem kreatorami chwiejnej prawdy teatru. Obaj kształtują wizję bohatera. Czy będzie podobny do vilarowskiego zuchwalca, rozedrganego inteligencją i wiecznym niepokojem działania? Czy okaże się bliższy przekornej i racjonalnej wersji Korzeniewskiego, przekazanej z pietyzmem przez Marka Walczewskiego? Zuchwalec czy sceptyk? Człowiek czynu czy amator refleksji? Ale oto bohat
Źródło:
Materiał nadesłany
"Życie Literackie" nr 17