- Czuję się zmęczony. Organizacja takiego wydarzenia to wielka odpowiedzialność - mówi Artur Piotrowski, reżyser i pomysłodawca widowiska.
- A dlaczego misterium powinno się odbyć? - pyta prowokacyjnie Piotrowski. Tysiące poznaniaków, które od 1998 r., przez sześć kolejnych lat przychodziły w wielkopiątkową noc na Cytadelę, doskonale znają odpowiedź na to pytanie. - To wydarzenie pozwalało mi w duchowy sposób przeżyć Wielkanoc. Mimo tłumów i kurzu miało ono przede wszystkim religijny charakter - opowiada pani Dorota, która w uroczystościach uczestniczyła od początku. Nie tylko pieniądze Organizatorami przedstawienia byli od początku młodzi ludzie, zrzeszeni w salezjańskim Duszpasterstwie Akademickim Don Bosco. W zeszłym roku przeszkodził im brak pieniędzy. Przynajmniej taką przyczynę podawali oficjalnie. - Gdybyśmy wzięli się za to wcześniej, pewnie udałoby się nam zgromadzić środki - dementuje Piotrowski. Niestety, zabrakło też rąk do pracy. W tym roku jest podobnie. - Od początku to ja byłem osobą odpowiedzialną za organizację widowiska. Musiałem je nie tylko w