- Zrobię Dostojewskiego, Czechowa, kogokolwiek, ale nie Bułhakowa - zaklinał się rosyjski reżyser Grigorij Lifanow w rozmowie z Pawłem Szkotakiem, dyrektorem Teatru Polskiego. - Niet, Bułhakow - odpowiedział Szkotak. Premiera "Mistrza i Małgorzaty" już dziś.
"Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa to tekst w Rosji wystawiany dość niechętnie. - Widzowie byliby zaniepokojeni, jeśli nie zobaczyliby któregoś wątku z powieści, a wtedy spektakl musiałby trwać kilkanaście godzin. Bo u Bułhakowa jest wszystko: piękno, miłość, filozofia, religia - mówi Lifanow. Reżyser postanowił więc skupić się na wolności, odpowiedzieć na pytanie, gdzie jest sfera, w której może istnieć nieskrępowany artysta. - Chciałbym, aby widz się nie zmęczył i zdążył na ostatni tramwaj. Nie chciałbym upraszczać, ale jednocześnie nie chcę przygniatać patosem. To będzie trochę bajkowy, ale też podniosły dramat osobowości - mówi Lifanow. - Chciałbym odpowiedzieć na pytanie: gdzie człowiek może znaleźć spokój twórczy? Moim zdaniem tylko na tamtym świecie - dodaje reżyser. Zobaczymy trzy akty. W pierwszym obraz miasta zniewolonego - totalitarną Moskwę lat 30. W akcie drugim przeniesiemy się do szpitala psychiatrycz