Był prezydent Jacek Jaśkowiak w jubileuszowej festiwalowej koszulce. I widzowie: usadowieni na kocach, składanych krzesłach, przed telebimami. W czwartek na Osiedlu Powstań Narodowych ze spektaklem "Shirley Valentine" wystąpiła Krystyna Janda.
To było pierwsze teatralne wydarzenie tegorocznej edycji festiwalu Malta, który rozpoczął się w środę i obchodzi swoje trzydziestolecie w bezprecedensowych warunkach pandemii. – Istota Malty polega na tym, że ludzie są razem, w radosnym i szczęśliwym tłumie. Dziś z powodów prawnych i epidemiologicznych jest to niemożliwe – mówił w połowie kwietnia Michał Merczyński, dyrektor festiwalu. I zapowiedział festiwal w nowej formule – rozciągniętej w czasie na wiele tygodni, bez stałego adresu.
Od tego czasu wiele obostrzeń poluzowano. Krystynę Jandę na scenie w czwartek publiczność oglądała już bez maseczek, choć w grupach oddalonych od siebie na pewną odległość. Część widzów na Osiedle Powstań Narodowych przyjechała na rowerach, część mieszkańców Rataj oglądała gościnny monodram z okien swoich domów.
Ta postać zmieniała się wraz z Jandą
Spektakl w reżyserii Macieja Wojtyszki miał premierę w Teatrze Powszechnym w Warszawie w 1990 r. W 2005 r. został przeniesiony na deski nowo powstałego Teatru Polonia Krystyny Jandy. Opowiada o kobiecie, która chciała zostać stewardesą, a tymczasem wiedzie monotonne życie matki i żony.
Swoje monologi Shirley wygłasza do kuchennej ściany. Aż pewnego dnia staje przed szansą: może pojechać na wymarzoną wycieczkę do Grecji! I zamienia kuchenną ścianę na nadmorską skałę.
W wywiadzie w „Wyborczej” Krystyna Janda opowiadała: „Shirley zawsze żyła jakby ze mną i zmieniała się ze mną (...). Jest prezentem i dla mnie i dla tych, którzy lubią ten spektakl".