Ból, rozczarowanie, strach, przemoc fizyczna i emocjonalna pustka - to wszystko w "Jutrze" Tadeusza Bairda i "Kolonii karnej" Joanny Bruzdowicz. Oba spektakle w piątek w Teatrze Wielkim.
Spektakle "Jutro" znakomitego kompozytora Tadeusza Bairda i "Kolonia karna" Jolanty Bruzdowicz poruszają dwa ważne, ale nieczęsto podejmowane w operach tematy. "Jutro" to właściwie dramat muzyczny w jednym akcie z librettem Jerzego S. Sita, według noweli Josepha Conrada pod tym samym tytułem. Akcja dotyka problemu zderzenia marzeń z brutalną rzeczywistością i toczy się w ciągu jednego dnia. Ozias czeka na swojego syna, który przed laty zbiegł z domu. Co wieczór powtarza sobie, że ukochany Harry z pewnością wróci "jutro". Swoją tęsknotą i wyidealizowaną wizją powrotu syna zaraził też Jessikę, córkę niewidomego Jozuego. Jessika wierzy, że gdy Harry wróci, zdobędzie wreszcie wytęsknionego ukochanego. Jedynie ślepiec przeczuwa, że powrót Harry'ego nie może przynieść nic dobrego. I kiedy wreszcie zjawia się oczekiwany i wyidealizowany nieobecny, okazuje się on żądnym pieniędzy brutalem, który dokona gwałtu i zginie z ręki własnego ojca.