- Ten spektakl nie jest laurką, wieczorem poświęconym Tadeuszowi Różewiczowi, nie można go też traktować w kategoriach widowiska biograficznego - mówi Jagoda Ignaczak, rzecznik prasowy Polskiego Teatru Tańca.
W sobotę 28 listopada zespół pokaże "Lament. Pamięci Tadeusza Różewicza". - To ostatnia premiera Ewy Wycichowskiej jako dyrektora tego teatru - zapowiadają twórcy. Zastrzegają, że nie chcą podawać na scenie prawd objawionych, gdzie nie ma już nic do dodania. Stawiają raczej na interpretację. - Różewicz jest tu obecny w każdej myśli, akcencie, ale w ramach gatunku: teatr tańca - mówi Jagoda Ignaczak. - Teatr to nie jest maszynka do przerabiania literatury - zastrzega. - Myślę, że to, co zostawił nam Różewicz, będzie coraz bardziej zapominane - uważa Ewa Wycichowska. - Mój spektakl jest dla wszystkich, którzy chcą opowiedzieć coś ważnego o świecie, a nie mogą być wysłuchani, bo na przykład nie chcą sięgać po komercyjny język - dodaje. Kim jest główna postać? - To spowiedź poety, ale i nasza. Opowieść artysty, która obnaża współczesne myślenie o jego roli i misji - mówi reżyserka. Do współpracy nad spektaklem reżyser