- "Dziady" to taki tekst, który pojawia się wtedy, kiedy wali się w nas jakiś optymizm. Być może to wisi w powietrzu: strachy, obawy, konflikty, niejednoznaczność postaw moralnych i politycznych... - mówi reżyser spektaklu w Trzecim Teatrze Orbis Tertius.
- Kiedy zadałem studentom scenografii temat "Dziady", zobaczyłem, jak zbladły im twarze. Kiedy obejrzałem w internecie młodego człowieka opowiadającego lektury uczniom, który na zakończenie opowieści o "Dziadach", rzuca w kąt książkę z napisem romantyzm... - pomyślałem, że warto zajmować się "Dziadami". - Z drugiej strony, wszyscy jesteśmy przeżarci pogłosami "Dziadów". To znaczy, że ta historia łącząca niezbędne inicjacyjne przeżycie miłosne, z przeżyciem konspiracyjno-patriotycznym, z podstawową rusofobią, jest głęboko w nas ukrywana... Więc lepiej takie ukryte kompleksy ujawniać, niż udawać, że ich nie ma. I dlatego po raz kolejny wracam do Mickiewicza. Lech Raczak jest przekonany, że nie wystarcza szkolna lektura "Dziadów". Jego zdaniem z tym tekstem trzeba się zderzyć na scenie i to w formie, która jest współczesną ekspresją a nie muzeum. - Poza tym - mówi Raczak [na zdjęciu podczas próby], w tym tekście jest wiele piękności