W najbliższy czwartek i piątek (5 i 6 maja) o godz. 19 w Scenie Roboczej odbędą się spektakle "Dziadów" w reżyserii Lecha Raczaka - opowieść o niespełnionych miłościach, o śmierci, o Polsce.
Proszę sobie wyobrazić czasy bez elektryczności, kiedy o godzinie 16 zapada zmrok. Listopad. Na północy temperatura sięga zera. Jest wilgotno, więc chłód staje się coraz bardziej przenikliwy. Za chwilę wszystko zostanie skute lodem. W tej atmosferze zaczyna się snucie opowieści o niespełnionych miłościach, o śmierci, o Polsce. Wywoływaniem polskich duchów zajmował się zwykle jakiś oszołomiony starzec. Usiłował tym zarazić kolejne pokolenie. I zarażał. Skutecznie. Niespełnieni młodzi chłopcy porzucali swoje dziewczyny i szli na wojnę, żeby umrzeć "za sprawę". Po do tego wracać? Lech Raczak znalazł powód, żeby jeszcze raz (po spektaklu w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy) zmierzyć się z "Dziadami". Mówi, że dziś on jest tym starcem. Ale to nie do końca prawda. Lech Raczak o swojej koncepcji: U Mickiewicza w noc Dziadów objawiają się duchy, zjawy, upiory, widma. Pojawiają się na kilka chwil, by znów zniknąć w zaświat