Marcin Liber lubi zmagania z pamięcią historyczną. Konsekwentnie robi teatr zaangażowany społecznie. Tym razem sięgnął po dramat, który dał początek scenariuszowi głośnego filmu Bunuela "Dyskretny urok burżuazji".
Reżyser stawia tezę, że surrealizm jest już blisko rzeczywistości, a najgroźniejszy terroryzm wykluwa się właśnie w obszarach, które są marginalizowane. Dzisiejsza arystokracja nie jest już gwarancją rozmowy, sama może utonąć w kłamstwach i komunikacyjnych anachronizmach. Oderwanie się od wspólnoty grozi nową, krwawą rewolucją. Przed premierą Marcin Liber nie ukrywał, że najbardziej interesuje go język bohaterów filmu, piękny z pozoru, a w głębi pusty. Język, który dał przyzwolenie na zło i okrucieństwo, które mogło się swobodnie pienić. Interesuje go, na ile język współczesnych elit jest groźny i niebezpieczny dla ludzi, narodów, społeczeństwa... Reżyser sięgnął także po inne utwory literackie, w których szuka odpowiedzi na stawiane sobie pytania. Są to fragmenty zaczerpnięte z "Trzech monologów" Dario Fo i Franki Ramę oraz fragmenty dramatu "Śmierć człowieka-wiewiórki" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk (ten ostatni Liber wyre