Czy tęsknimy jeszcze do bohaterów, rodem ze starych westernów? Czy na scenie można zmiksować wszystko ze wszystkim? Na te pytania próbują odpowiedzieć dwa spektakle, które wydarzą się na Scenie Roboczej 11 i 12 kwietnia.
Pierwszy z nich zatytułowany "Antywestern", organizatorzy tak zapowiadają: "Świat dawno się przeterminował, ale wciąż nie chce się skończyć. Trudno w nim o heroiczne gesty i o ludzi z charakterem - westernowo twardych, szlachetnych i szorstkich. Gdy umierają serca, nie rodzą się bohaterowie, ale może wciąż jeszcze istnieje potrzeba opowieści o nich. "Antywestern" to historia gorzka i przewrotna. Kino wielkiej przygody zamknięte w formie kameralnego spektaklu i kobieta w typowo męskiej roli - gotowa na wszystko, bezpardonowo zmagająca się z rzeczywistością". - Gdy wybitny zawodowiec opowiada w fascynujący teatralnie sposób historię swego życia, gdy powierza nam swoje odczuwanie świata, przefiltrowane przez własną, osobiście przeżytą odmianę ludzkiego losu, a w dodatku rozumnie ujęte w sceniczne ramy - czegóż jeszcze można dzisiaj chcieć od teatru? - pisze o spektaklu Juliusz Tyszka na portalu teatralny.pl Drugie przedstawienie pt. "Baśnie