EN

8.06.2015 Wersja do druku

Pożegnanie Piotra Szczerskiego. Taka zwyczajna Katastrofa

Majowy wtorek 2015 roku. Niedawno, a już w przeszłości, która nie wróci. Wychodziłem od Piotra ze szpitala przy Radiowej w strugach deszczu. Kielce płakały. Tu jednak nie trzeba ckliwości. Wystarczy świadectwo - pisze Marek Mikos, dyrektor TVP Kielce, w Gazecie Wyborczej - Kielce.

Umierał od paru lat, w pełni świadom. Dlatego pewnie w ostatnich miesiącach tak się spieszył. I walczył o każdą chwilę. Pamiętam pytanie po długiej rozmowie, zadane na schodach teatru. - Co zrobić na swoje czterdziestolecie: Levina czy "Kordiana"? - "Kordiana": tam jest wszystko - odparłem. On już nie miał czasu na "wszystko". Wiedział to, ale zrobił "Kordiana" [na zdjęciu], bo nie umiał się poddać. Jego odchodzenie było intensywne, pełne bólu, który ostatnio nie dawał spać. Do wyrazistości każdego czynu i gestu przyzwyczaił nas przez całe za krótkie życie. W ostatnich miesiącach zachowywał się tak, jakby chciał umrzeć w środku najbliższych mu spraw. Spod kroplówki wyrwał się na próby generalne "Kordiana". Na premierę nie starczyło sił. Coraz lepiej widzę, że całe życie Piotra było Teatrem. A jak głosi zawieszony na polecenie Zmarłego cytat z Tadeusza Kantora: "Do Teatru nie wchodzi się bezkarnie". Nie był świ�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pożegnanie Piotra Szczerskiego. Taka zwyczajna Katastrofa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Kielce online/5.06

Autor:

Marek Mikos*

Data:

08.06.2015