Był niewątpliwie krakowskim królem krytyki teatralnej. Z trzech swoich wawelskich imienników najbardziej przypominał Zygmunta Starego - nie tylko dlatego, że pod Wawelem panował też blisko lat czterdzieści, podobnie jak jego renesansowy wzór - o zmarłym w sierpniu Zygmuncie Greniu, pisze Krzysztof Miklaszewski w Krakowie.
Najbliższą mu jako wytrawnemu redaktorowi "Życia Literackiego" była zapewne królewska konsekwencja rzeczowego mecenatu, wspierającego wszystko, co nowe i rozwojowe w sztuce. Ale jako bardzo wymagającemu krytykowi i wizjonerskie porywy Zygmunta Augusta nie były mu obce. Na pewno zaś nie przypominał Zygmunta III, chociażby dlatego, że ten zapatrzony w szwedzki tron Wazowicz przeniósł stolicę do Warszawy. A dla ZYGMUNTA GRENIA (1930-2012) tylko Kraków był od zawsze kolebką polskiej kultury, a teatru - zwłaszcza. Tę miłość zaszczepił Mu zapewne Kazimierz Wyka, który dla Grenia pozostał na zawsze nie tylko Wielkim Nauczycielem, ale - co najważniejsze - wzorcowym punktem odniesienia. A to właśnie szkoła profesora Wyki - co podkreślał Greń nieustannie -ukształtowała po październiku 1956 całą awangardę polskiej krytyki artystycznej. Wyka, przewodnik słynnego polonistycznego seminarium magisterskiego II połowy lat 50. (obok Grenia jego słuchaczami byli