EN

29.01.1989 Wersja do druku

Pożegnanie

J.B. mówi przez telefon: musisz napisać, najlepiej pamiętasz tamte, krakowskie lata. Po południu J.S. opowiada mi telefonicznie o pogrzebie i kończy tak samo: napisz koniecznie. Czy ja o tym nie wiem? Przygnębia mnie ta konieczność od kilku dni Ale niełatwo jest wspominać rówieśników, choćby ani wspominany ani wspominający nie przywiązywali nigdy wagi do pokrewieństw pokoleniowych. W roku 1930, urodzony 23 marca, wyprzedził mnie zaledwie o dwadzieścia dni. A J.B. ciągnie niezmordowanie: jest pierwszym z ostatnich, cóż, że najmłodszy spośród nich, tak to sie zawsze zaczyna. Co się zaczyna? Wstrząsowa, gwałtowna wymiana pokolenia dokonała się w teatrze na początku dekady. Zerwana została ciągłość, tradycja, na której można by się oprzeć lub z którą można by się spierać. Spór i kontynuację zastąpiły oskarżenia. Nieliczni, którzy zostali, poruszali się odtąd jak zbłąkani. Jaką drogę wybrać, by przewodzić? Każda okazywała się z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pożegnanie

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie Nr 4

Autor:

Zygmunt Greń

Data:

29.01.1989