1 stycznia odszedł Mariusz Bolałek, trzydziestoletni aktor Teatru Krzyk z Maszewa. Grał w spektaklu "Osad". Wspomnienie Marka Kościółka.
Spotkaliśmy się po raz ostatni 25 grudnia u niego w domu. Czułem w tym jego mieszkaniu samotność. Chyba przez większość swojego krótkiego życia była samotny. Co prawda sam nie był, bo różni ludzie pojawiali się i znikali z jego otoczenia, tak jak i ja, jak nasz teatr. Wychodząc od niego w ten świąteczny dzień nie wiedziałem, że widzę się z nim po raz ostatni, ale to, co wówczas czułem i pamiętam, to jednak bezsilność na zjawiska i rzeczy, które chciałbym, by były innymi. Kojot był bohaterem tragicznym, a może nawet odgrywała się w jego życiu tragikomedia. Ten grudniowy wieczór zapamiętam do końca życia, zapach jego mieszkania i chwilę milczenia, kiedy oboje siedzieliśmy naprzeciwko siebie. On wiedział, że ja zaraz wyjdę, ja wiedziałem, że on zostanie tam znowu z własnymi myślami. Mimo tego chcę go pamiętać, jako człowieka, który przede wszystkim chciał żyć mimo przeciwności losu i zdarzeń. To on potwierdził swoim zaangażowa