"Pożegnania" wg Stanisława Dygata w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Telewizji. Pisze Piotr Zaremba w Sieciach.
Ludziom mojego pokolenia tytuł "Pożegnania" kojarzy się z filmem Wojciecha Hasa (1958 r.). Zwłaszcza ze sławną sceną. Młody bohater, Paweł, grany przez Tadeusza Janczara trafia tuż przed wojną do nocnego lokalu z fordanserkami. A tam piosenkarka śpiewa głosem Sławy Przybylskiej całkiem powojenną, piękną piosenkę "Pamiętasz, była jesień". Kiedy widziałem film pierwszy raz, byłem w kropce. Wątki osobiste, nigdy nawet nienapoczęta miłość - rozumiem. Ale co począć z wizją końca starej cywilizacji i nowego porządku uosabianego w finale z końca wojny przez Armię Czerwoną? Było to dziwnie mało propagandowe jak na PRL. Zarazem ten koniec starego świata przedstawiano jako coś nieuchronnego, więc logice nowego systemu to nie zagrażało. Jest to oczywiście adaptacja książki Stanisława Dygata. Napisana w 1948 r., nie była jeszcze krępowana wymogami socrealizmu. Ale jej wymowa była dla nowej władzy korzystna, skoro typowy inteligent nie znajdowa�