"Machia" w reż. Juliusza Machulskiego w Teatrze Starym w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Uśmiech z twarzy nie zejdzie mi jeszcze długo po spektaklu. Niewywołany bynajmniej sympatią, wzruszeniem lub na skutek błyskotliwych żartów padających ze sceny. To uśmiech niedowierzania. Samemu sobie - jak mogłem dać się tak nabrać. Czuję się na tyle poruszony, że zdecydowałem wyrazić to w liście do reżysera. Drogi reżyserze, Spektakl ma bardzo dobry początek. Pierwszym bodźcem, który do mnie dociera, jest rewelacyjna muzyka Piotra Selima. Zaczyna się subtelnie. Coś między soundtrackiem do filmów fantasy a kościelnym oratorium. Z wolna się rozpędza, instrumentów przybywa, rytm nabiera tempa, wraz z nim rosną emocje. Za chwilę uderza z impetem. Wtedy kurtyna idzie w górę. Wreszcie dostrzegam tytułowego bohatera (Adam Ferency). Po chwili na scenie pojawia się jego kompan. Francesco Tarugi (Piotr Głowacki), tak przynajmniej się przedstawia. Niccola Machiavellego poznajemy w chwili, gdy po czternastu latach na wygnaniu wraca do Florencji i stara s