"Dźwięki muzyki" w reż. Marii Sartovej w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.
Im dłużej Paweł Gabara kieruje Teatrem Muzycznym w Gliwicach, tym celniej dobierany jest repertuar, realizatorzy i pochodzący z castingów wykonawcy. Tak było na premierze nieznanego w Polsce musicalu "The sound of music" (Dźwięki muzyki). Jak na afisz z takim tytułem coś mi tu nie brzmi, ale dzieło, spektakl, a przedtem jeszcze (w 1965 r.) jego amerykańska wersja filmowa okazały się wyśmienite. Gromada dzieci owdowiałego kapitana marynarki rozkochuje się w guwernantce, wahającej się ze wstąpieniem do klasztoru. W końcu ojciec dzieci też ją pokochał i poślubił. Wszystko to w atmosferze wspólnie śpiewanych piosenek z anszlusem Austrii przez Hitlera, co obecnie zbiega się przypadkowo, ale czytelnie z ukraińską aferą na Krymie. Piękna muzyka, teksty piosenek Richarda Rogersa i Oscara Hammersteina, mądrze skonstruowane libretto spółki Lindsay i Crouse, oparte na powieści Trappa o historii rodziny Singers (będącej zresztą historią prawdziwą) - oto