Już nie z rzeczywistości, ale z siebie samego i nas, jego żarliwych wielbicieli. Z tego wyobrażenia jakie o nim mamy nad Wisłą: że o wieszcz piąty, kronikarz mentalności realnego socjalizmu, jedyny Polak piszący jak obywatel świata, posługujący się ironią i perspektywą groteskowej wizji dziejów. Po "Tangu", po "Emigrantach", po wczesnych jednoaktówkach, nawet po dziwnych "Garbusie" i "Portrecie" - w takich przekonaniach tylko się utwierdziliśmy. Jak najsłuszniej. l oto "Wdowy" na scenie Współczesnego, ofiarowane widzom na sylwestra, wyreżyserowane jak szwajcarski zegareczek przez Erwina Axera - burzą to wszystko. Co to jest? - pytano się siebie wzajemnie na widowni: skecz, żarcik, etiudka dramatyczna, autoporodia? Po prawdzie - wszystko to na raz i jeszcze więcej. Najwięcej jest chyba w tym króciuteńkim tekściku suspensu: co też zrobi z tego teatr i jak dośpiewa sobie tak zwane przestanie wyobraźnia widza. No, wielki Mrożek bywa okrutny, okazuje
Tytuł oryginalny
Pożartował sobie Mrożek
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński