Przygotowany przez Teatr Ateneum z Warszawy spektakl na 50-lecie pracy artystycznej Gustawa Holoubka, odegrany został w sobotę przy pełnej widowni Teatru im. J. Słowackiego. Na tej scenie aktor zaczynał swą karierę.
"Garderobiany" Ronalda Harwooda w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego opowiada o ostatnim dniu z życia starego aktora, mistrza otoczonego nimbem i czcią w trupie teatralnej, którą prowadzi w czasie II wojny światowej, w składzie osłabionym przez wezwania aktorów do wojska. W ten dzień Sir, którego gra Gustaw Holoubek, przeżywa moment załamania, popada w depresyjny nastrój, spowodowany gwałtowną potrzebą rozlicznia się z własnym życiem osobistym i artystycznym. Jego nastroje niepokoją innych tak bardzo, że omal dochodzi do odwołania "Króla Leara". Dzięki różnym zabiegom garderobianego imieniem Norman, w roli którego znakomicie wystąpił Marian Kociniak, Sir wychodzi w końcu na scenę, wznosi się na wyżyny swego aktorskiego kunsztu, po czym - na koniec - umiera. Wybuchy śmiechu na widowni były w trakcie spektaklu jawnym dowodem tego, że każdy dowcip słowny, a było ich w sztuce niemało, dobrze był przez artystów sprzedany. Zaś końcowa owacje na stoj