Tłumy przybyły w niedzielny wieczór do Teatru Polskiego na premierę sztuki Eurypidesa pt. "Alkestis". Według mitologii tytułowa bohaterka jest symbolem miłości małżeńskiej, kobiety, która poświęciła swe życie w zamian za życie męża.
Niestety, jest to kolejny spektakl na dużej scenie, który okazał się niewypałem. Reżyser Zbigniew Maciak, ani aktorzy absolutnie nie poradzili sobie z materią sztuki. Drugi akt jest powtórzeniem pierwszego, tylko inna jest kolejność scen. Odnosiłam wrażenie, że "Alkestis" przygotowano dla ludzi, którzy mają bardzo słabą pamięć i trzeba po kilka razy powtarzać im to samo, by wreszcie zapamiętali. Wystarczy w tym miejscu wspomnieć o scenie między Apollem a Tanatosem. W drugim akcie wyrobił się u widzów "odruch Pawłowa", gdy padały słowa "Ludzie z Feraj" natychmiast wszystkie oczy wznosiły się ku górze, czy może już opadnie kurtyna. Wcześniej, bowiem na te słowa opadała dwukrotnie. W dzisiejszych czasach, treści tej sztuki do nikogo już nie trafiają. Przynajmniej nie trafiły do widzów na premierze, z której część wyszła już po pierwszym akcie. Reszta rozmawiała, kręciła się okrutnie, ziewała i oglądała wystrój teatru. Jedynym momen