"Zbrodnia i kara" w reż. Grigorija Lifanowa w Teatrze Powszechnym w Radomiu oraz w reż. Waldemara Śmigaziewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Podobno co roku na świecie powstaje ponad 200 inscenizacji "Zbrodni i kary". O tym, jak mogą być one różne, świadczą premiery w Radomiu i Warszawie Obie zrealizowano w Teatrach Powszechnych. Radomską [na zdjęciu] inscenizację powieści Fiodora Dostojewskiego przygotował znakomity rosyjski reżyser Grigorij Lifanow. Od lat fascynuje go ten pisarz, wcześniej z sukcesem zrealizował w Poznaniu "Boboka", rzecz o marze, która nęka strapionego literata. Wtedy wydobył Dostojewskiego z mrocznego realizmu i udowodnił, że jego twórczość może być przewrotna, a nawet zabawna. Jego radomska inscenizacja "Zbrodni i kary" to sprawnie zrealizowany bryk z powieści. Scena otoczona z dwóch stron widownią przedstawia fragment Petersburga: park, kanały, domy głównych bohaterów. Całość o wyrównanym poziomie aktorskim. Waldemar Śmigasiewicz w warszawskim Powszechnym poszedł w innym kierunku. Sięgnął po Dostojewskiego, by ukazać szaleństwo dzisiejszego świata,