Tyle tu dziwności. Egzotyczne jest miejsce - ruina schroniska w kanadyjskich górach; w środku lata pełno śniegu. Niezwykli są ludzie - pastor, zgasła gwiazda sceny, jarmarczna wizjonerka, student spragniony ekscytujących amorów, wojskowi ścigający... powietrze, burmistrz co utracił władzę. Wprost nieziemskie wydarzenia, jako że w centrum uwagi, rozmów i akcji są niezidentyfikowane obiekty latające i świecące. Oczywiście niecodzienne też rozmowy, namiętności, uczucia. A w tym wszystkim może najdziwniejsze jest to, że na scenie wszystko to się godzi i jest naturalne. No, może prawie naturalne. Z tego, że utworem swoim może publiczność zadziwić - zdawał sobie sprawę Jerzy Zawieyski, bo we wstępie do dramatu "Ziemia nie jest jedyna" - gdy o nim tu mowa - usprawiedliwiał się: "Zresztą, jak się tu naocznie ukaże, rzeczy zgoła nieprawdopodobne, rzeczy przeciwne zdrowemu rozsądkowi, nie są dziełem ludzi ani ich wymysłem. Są dzie
Tytuł oryginalny
Powrót Zawieyskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 247