"Bóg zemsty" w reż. Andrei Munteanu w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Stolicy.
Napisany sto lat temu przez Szaloma Asza "Bóg zemsty" to najsłynniejszy i najbardziej kontrowersyjny dramat tego autora, uważany przed laty za obrazoburczy, sprzeczny z nakazami religii. I dzisiaj opowieść o Jankielu, wystawiona w warszawskim Teatrze Żydowskim, może szokować. Albowiem dramat o na pozór pobożnym Żydzie, który w suterenie swego domu prowadzi dom publiczny, a dla swojej córki zamawia zwój Tory, by w końcu odkryć, że została ona prostytutką, wpisał Asz w przypowieść o starotestamentowym, mściwym Bogu, który nie umie przebaczać. Spektakl toczy się wartko, postacie odmalowane są soczyście, obowiązuje szacunek dla realistycznego detalu, ale inscenizator nie boi się teatralnego skrótu. Sugestywne postacie, zwłaszcza powalonego nieszczęściem Jankiela (Henryk Rajfer) i cynicznego młodego alfonsa (Piotr Chomik) oraz wyraziste epizody, m.in. z udziałem niewidomego Skryby (Jerzy Walczak), czynią opowieść wiarygodną, a pieśń o losie, śpiew