JEŚLI historyk teatru szukać będzie w przyszłości "dziesięciu sprawiedliwych" w okresie, rzekomego zresztą, schyłku tej sztuki, to na pewno zaliczyć mu do nich wypadnie Teatr "Ateneum". Wartość teatru mierzy się zawsze jego indywidualnością, nawet jeśli niektóre cechy tej indywidualności mogą wzbudzać sprzeciw. Teatr "Ateneum" im. Stefana Jaracza w Warszawie spiął dwa sezony przedstawieniem dramatu poetyckiego Henryka Ibsena "Peer Gynt". Decyzja niełatwa. "Peer Gynt" stawia bowiem współczesnemu reżyserowi wiele trudnych zadań, zaś nazwisko dramatopisarza narzuca ostrożność w zbyt swobodnym traktowaniu tekstu. Musi przecież reżyser ten tekst naginać do wymogów współczesnego teatru i widza, przezwyciężyć spiętrzające się fale słowa, poetycko już dziś wątpliwego. Ibsen przy tym odporny jest na wszelkie imitacje i niełatwo poddałby się na przykład "durrenmattowskiej" beztrosce w potraktowaniu głównych motywów jego sztuki. To wszystko spr
Tytuł oryginalny
Powrót Peer Gynta
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 41