Po "Klątwie" i "Sędziach" danych w Teatrze Starym, na scenie Teatru Słowackiego wystawiono "Powrót Odysa". Znakomity to akord na stulecie urodzin wielkiego pisarza i krakowianina. Jerzy Goliński, reżyser tego spektaklu, przez miniony rok od powrotu do Krakowa, dał nam dwa przedstawienia (Pintera i Fredry) nie najwyżej szybujące, przecież w tym mieście teatralnym nauczyliśmy się dobrej cierpliwości i wyrozumienia dla przejściowych słabości artystów, jako że tylko średniacy budują zawsze swe dzieła na równej linii. Goliński do nich, na szczęście, nie należy. Po rocznym moratorium, które jak mniemam, było czasem koniecznym do adaptacji do nowych, bądź co bądź, warunków, Goliński przypomniał nam, z kim mamy do czynienia i kogo Kraków teatralny pozyskał. Łupnął donośnie, ostro i najważniejsze - w sam środek tarczy. Można przyczepiać się do niego, że tu i tam poszedł na efekciarstwo, że przedstawienie "Odysa" ma miejscami za w
Tytuł oryginalny
Powrót Odysa
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 20