"Król włóczęgów" Rudolfa Frimla powraca na scenę gliwicką niejako z okazji dwu okrągłych rocznic: 60-lecia prapremiery polskiej i 40-lecia podobnej premiery gliwickiej. Notabene faks nadesłany przez teatr do redakcji informuje jedynie o pierwszym fakcie. Czyżby już nikt w tym zespole nie znał historii własnej placówki? Przecież nie ma się czego wstydzić. Gdy przeglądamy nazwiska realizatorów tamtego spektaklu, przecieramy oczy ze zdumienia. Wyreżyserowała go Danuta Baduszkowa, kierownictwo muzyczne pełnił Witold Rowicki, a choreografię ułożył legendarny Feliks Parnel. W ogóle Rudolf Friml, urodzony w 1879 r. w Pradze, a zmarły w 1972 r. w Hollywood, miał sporo szczęścia do Gliwic. Rok przed "Królem włóczęgów" wystawiono tu "Rosę Marie", również w reżyserii Danuty Baduszkowej, a w 1965 r. "Trzech muszkieterów" w reżyserii Mieczysława Daszewskiego. Te trzy utwory są zarazem szczytowymi osiągnięciami Frimla. Powstały w czasach, gdy tradycy
Tytuł oryginalny
Powrót króla włóczęgów
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 97