"Do Amsterdamu. Wieczór piosenek Jacquesa Brela" w reż. Adama Biernackiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
Niegdyś piosenki Jacquesa Brela odbierano jako manifesty nonkonformizmu. Na Scenie Kameralnej warszawskiego Teatru Polskiego zabrzmiały zdecydowanie łagodniej. Nietaktem jest ciągłe przywoływanie wspomnień niegdysiejszych spektakli, o których dziś zdają się pamiętać już tylko starsi widzowie i wysyłani na przedwczesną emeryturę krytycy, w połowie lat 80. po raz pierwszy stykający się z Brelem. Trudno jednak od tych wspomnień się odciąć i zapomnieć tamtego, słynnego niegdyś seansu Wojciecha Młynarskiego - "Amsterdamu", "Flamandów", "Walca na tysiąc pas" w mocnych, bardzo żarliwych, drapieżnych wręcz wykonaniach ówczesnych artystów warszawskiego Teatru Ateneum mających jakiś hipnotyczny, groźny urok. I to nie znaczy przecież, że Izabella Bukowska, Piotr Bajtlik i Wojciech Czerwiński występujący w tym króciutkim, godzinnym zaledwie przedstawieniu maja w sobie mniej czaru, muzykalności. Budują przecież postacie: Bajtlik wciela się w księdz