EN

9.01.1997 Wersja do druku

Powrót Dulskiej

Zajrzałem w ub. wtorek do Teatru Współczesnego we Wrocławiu na jedną z ostatnich prób przed premierą "Moralności pani Dulskiej". Pod okiem reżyserującej przedstawienie Anny Augustynowicz i scenografa Marka Brauna odbywał się przegląd kostiumów. Za kulisami natknąłem się na niekompletnie odzianą GENĘ WYDRYCH, roztrzęsioną i zapłakaną. Przyczyną łez było zaginięcie kota Wacka (szary, żbikowaty dachowiec), który wyszedł z teatru i nie powrócił. Ktokolwiek by go odnalazł może liczyć na nagrodę.

- Wacek się odnajdzie. Dam komunikat w gazecie. Przyszedłem tu specjalnie, by spotkać panią. Cieszę się, że zobaczę na wrocławskiej scenie w tytułowej roli aktorkę, którą przed laty nazwałem gwiazdą. - Pamiętam i jestem wdzięczna, choć mocno pan przesadził. - Wszak grała pani dużo w Krakowie... - Ostatnio właściwie wcale. Dlatego chętnie przyjęłam propozycję dyrektora Lesienia. Ta rola to dla mnie wyzwanie, jakby wyjście z kategorii "średniaczek". Teraz będę matroną. Miałam na początku opory. Zawsze inaczej, zwłaszcza fizycznie, wyobrażałam sobie Dulską jako jakąś Herod-babę. - Czy sztuka Zapolskiej nie jest dziś już tylko teatralnym zabytkiem? - Jestem przekonana, że nie. Może "zabytkowym" wydać się obyczajowy sztafaż epoki. Ale pod starym kostiumem bez trudu odnajdujemy coś, co pozostało żywe i aktualne, a teatralnie - jak mniemam - atrakcyjne. Myślę o mentalności bohaterów. Jest to przecież sztuka o podwójnej moralności.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Powrót Dulskiej

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Robotnicza" nr 6

Autor:

Tadeusz Burzyński

Data:

09.01.1997

Realizacje repertuarowe