"Sen o Goldfadenie" w reż. Leny Szurmiej w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
To nie jest szeregowa premiera, ale otwarcie obchodów 130-lecia Teatru Żydowskiego, których zwieńczeniem ma być przyszłoroczny festiwal teatrów żydowskich w Warszawie. Promotorem teatru w języku żydowskim (niechcianego i prześladowanego) był Abraham Goldfaden, "taki żydowski Bogusławski", jak mawia Szymon Szurmiej. Nazwisko Goldfadena na afiszu jest poniekąd mylące. Nie jest to bowiem realizacja żadnej z jego 50 sztuk, ale widowisko nawiązujące do wielu jego utworów, inteligentnie splecionych w całość, rodzaj spotkania z jego bohaterami i sposobem zapisu obyczajów, uczuć, charakterów. Na ten pomysł wpadł przed ponad 50 laty Jakub Rotbaum, dając we Wrocławiu premierę "Snu o Goldfadenie", w ówczesnych okolicznościach spektakl zdumiewający, bo idący pod prąd obowiązującej wówczas poetyki realizmu socjalistycznego. Dzisiaj połączenie żywiołowości dell'arte z poetyką snu nie jest niczym szczególnym, ale swoją magię zachowuje powrót do źróde