Innego typu biografię i inny styl dramaturgii przypomniał natomiast Teatr Dramatyczny, wystawiając "Świętą Joannę" G. B. Shawa. Stary kpiarz tak bardzo był u nas popularny w latach 1930-tych, gdy zachwycał się nim Szyfman i lansował w swym Teatrze Polskim, a potem - w latach 1950-tych, gdy trzeba było demaskować na scenie obłudę i grzechy mieszczaństwa, a przy pomocy poczciwca Shawa można to było robić w miarę atrakcyjnie; nie schodziły wówczas ze scen "Profesje pani Warren" i "Szczygle zaułki", później - Shaw wyszedł z mody całkowicie. Jego sztuki sprzed 50-70 lat zwietrzały już na ogół, i ostrze satyry mocno się przytępiło... Fakt jednak, iż "Święta Joanna" zestarzała się jak gdyby mniej od jego mieszczańskich "sztuk przyjemnych i sztuk nieprzyjemnych", zawiera, bowiem treści aktualne w każdej epoce, a w naszej - może nawet bardziej niż w poprzednich. Problemy władzy i racji stanu, charyzma, jaką naznaczona była Joanna, i klęsk
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 2021