Premierowa publiczność ma tremę. Przepychając się w wąskim przejściu rozpoznaję ten szczególny nastrój mrocznawej sali... Reflektor, oślepiający wchodzących, dopiero po chwili pozwala dostrzec przestrzeń gry ograniczoną konstrukcją czworokątnego rusztowania z czterema wieżami. Rozwiązanie miejsc dla widzów - nieco kłopotliwe, ale tez znajome (tu się ich nigdy specjalnie nie rozpieszczało). Jakoś forsujemy tę trybunę, czekamy gęstnieje amosfera bycia znowu razem, wtajemniczenia... Ile to lat... Są wszyscy. No, prawie wszyscy, ci sami co zawsze - to ważne, jak się okaże, nie tylko ze względów emocjonalnych. Ale kiedy zaczyna się przedstawienie, tego jeszcze nie wiemy. Zaczyna się od krótkiego, jakby filmowego cięcia: człowiek w garniturze z teczką pod pachą. Biegnie. Gwałtownie, lecz w miejscu. Dziwne to miejsce - jesteśmy w imperium wschodniej Europy, którego dyktator nosi się tak skromnie: w bluzie wojskowego kroju bez żadnych ozdó
Tytuł oryginalny
Powrót
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5