"Uśmiech krzepi - wódka lepiej" powiedzianoby w dawnej Warszawie. Ale nie na ostatniej rewii pod tym tytułem w "Ognisku Polskim" w Londynie. Co tam bateria butelek w barze wobec rozbawionych widzów w teatrze, rozradowanych min, wybuchów śmiechu. Po długiej, długiej przerwie ulubieniec publiczności londyńskiej Mieczysław Malicz (Miecio dla wtajemniczonych) nie tylko sam pokazał się na scence "Ogniska", ale zmontował i wyreżyserował całą rewię i sam napisał część tekstów. Program rusza z kopyta świetnym prologiem pióra Malicza, w którym cały zespół "odstawia" aspirantów na wykonawców właśnie montowanej rewii ("Robimy rewię") posiadających wszelkie kwalifikacje do zamierzonych ról. Pianista (Bernard Czaplicki) ze złamaną ręką, śpiewaczka koloraturowa (Irena Delmar) mówiąca basem (skąd do tego słowiczego głosu takie niskie i zachrypłe rejestry?), deklamator (Adolf Bożyński) zająkany do utraty tchu (widza), no i gość w zespole ZASP-
Tytuł oryginalny
POWRÓT MALICZA: "UŚMIECH KRZEPI"
Źródło:
Materiał nadesłany
Tydzień Polski