"Anioły w Ameryce" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego z TR Warszawa w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
W "Przekroju" dzieło sztuki, żeby się okazać "stare", musi być naprawdę stare, a nie na przykład mieć już dwa tygodnie. A są takie media, gdzie dzieło dwutygodniowe jest już przeleżane, stęchłe i niezdatne do spożycia - bo kto czyta i ogląda coś sprzed dwóch tygodni? Tezą mojego wypracowania będzie, że "Anioły w Ameryce" Krzysztofa Warlikowskiego są naprawdę stare w każdym sensie tego słowa. No, ale premiera była w 2007 roku, zatem nie ma wstydu ani zaskoczenia. "Anioły" mają wszelkie powody, by przejść na emeryturę. Nie napiszę "zdejmowałbym", bo wiem, że są tacy, którzy lubią właśnie vintage, lubią niegdysiejsze śniegi. To, że "Anioły" Warlikowskiego są boskim spektaklem, że są arcydziełem, hitem i szczytowaniem polskiego teatru - to na pewno wiecie. Ale może nikt Wam nie powiedział, że są tym wszystkim, jeśli mamy teraz 2007-2010. Wtedy to było naprawdę coś, tak jak "Oczyszczeni" około swojej premiery. Warlikowski jest