"Mizantrop" w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
"Mizantrop", oglądany z zainteresowaniem przez widzów, udowadnia jak nigdy dotąd, że Molier jest autorem ponadczasowym i uniwersalnym. Pokazującym świat w kontrze do rzeczywistości, z której wyrósł, jak i w kontrze do rzeczywistości, w której jego bohater zanurzony jest dzisiaj. Co więcej, autor "Mizantropa" imponuje nam swoją odwagą, drwiną ze świata, od którego przecież zależy jego kariera. Rzecz w tym, że na tej dętej karierze mu nie zależy. I tu jest szkopuł. Oczywiście bohater przypomina współczesnego Don Kichota, który nie zmieni ani ludzi, ani układów, w jakich żyć trzeba, jeśli chce się awansować, zyskać akceptację, czy choćby mieć święty spokój. Wydaje mi się jednak, że bohater "Mizantropa", Alcest, oddalił się od Cervantesa, a przybliżył do naszych realiów, w których może już nie dwór, a korporacje, koterie, kamaryle decydują o tym, kto jest "nasz", a kto obcy. Znaleźlibyśmy na naszego Alcesta mnóstwo mniej czy bardzie