"Czarownice z Salem" w reż. Izabelli Cywińskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Trybunie.
Tak właśnie kończy się ta sztuka: "Powieście ich wysoko!" - to ostatnie udanie bezwzględnego, cynicznego Danfortha, pełnomocnika gubernatora z "Czarownic z Salem" Arthura Millera. Izabella Cywińska sięgając po ten głośny dramat, wróciła do teatru politycznego. Innego jednak od modnego znowu teatru doraźnego komentarza czy aluzji, tzw. sztuki z personalnym kluczem. Raczej do teatru politycznego bliskiego uniwersalnym refleksjom nad naturą uprawiania polityki, jej patologiami i mrocznymi zakamarkami. Oczywiście nie robi się tego bez powodu! Arthur Miller napisał "Czarownice z Salem", bo dopiekła mu Komisja ds. Badania Działalności Antyamerykańskiej i antykomunistyczna histeria, rozpętana przez osławionego senatora McCarthy'ego. Żeby jednak metody senatora skompromitować, autor wcale nie sięgnął do akt jego komisji, ale po historię z dziejów fanatyzmu w Nowej Anglii, do procesów o czary, wytaczanych w XVII w. W ten sposób ujawnił niechlubne tradycje wal