"Hair" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Gliwicka inscenizacja musicalu "Hair", w reżyserii Wojciecha Kościelniaka ma dwa znakomite momenty: początek i finał. Pomiędzy nimi rozciąga się prawie trzygodzinne widowisko utkane z różnych elementów, wstawek kabaretowych nie wyłączając. Nowa premiera opiera się na pomyśle sprawdzonym niedawno w "High School Musical", czyli na spontaniczności i energii młodych wykonawców. I ta spontaniczność ze sceny emanuje. Rzecz w tym, że to dwa kompletnie różne utwory i jedyne, co je łączy, to brak rozbudowanej warstwy dialogowej. W "HSM" fabuła była jednak "konferansjerką", łączącą kolejne numery muzyczne, a musical sprowadzał się do pokazania, że młodzi potrafią tańczyć i śpiewać, dosłownie o niczym. W "Hair" jest inaczej - tutaj muzyka, a szczególnie teksty piosenek są siłą niosącą ideę buntu, na której zbudowana jest historia hippisowskiej komuny. Nie da się uciec od faktu, nawet po 40 latach od prapremiery, że ten musical wprowadzi�