"Prymas w Komańczy" w reż. Pawła Woldana w Teatrze Telewizji. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Aż strach pomyśleć, w którym miejscu bylibyśmy dziś jako Naród, jakie byłoby nasze społeczeństwo, jak wyglądałaby nasza wiara, jakie miejsce zajmowałyby Kościół, religia katolicka w naszym życiu, gdyby ponad sześćdziesiąt lat temu Pan Bóg nie postawił na czele Kościoła w Polsce księdza Prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego - wielkiego kapłana, wielkiego patrioty, jednego z najwybitniejszych Polaków i jednego z największych Prymasów Polski. Ten Książę Kościoła był zarazem znakomitym mężem stanu, realistycznym strategiem, doskonale zorientowanym w polityce. Ale nade wszystko był człowiekiem głębokiej wiary, który swoje życie zawierzył Bogu. Takim ukazuje go poniedziałkowy spektakl Sceny Faktu TVP "Prymas w Komańczy". Klasztor Sióstr Nazaretanek w Komańczy był ostatnim miejscem odosobnienia księdza Prymasa Wyszyńskiego i - jeśli tak można powiedzieć - najbardziej owocnym dla Kościoła w Polsce. Nie tylko w sferze życia religijn