Mimo szlachetnych intencji i ciekawego zamiaru, polegającego na sięgnięciu po wielkie życie ludzi małych, projekt Cieplaka okazał się wielką klapą.
Kto czytał na przykład Adama Wiedemanna, ten wie, ile uroku i mądrości można znaleźć w sytuacjach banalnych, codziennych, pozbawionych jakichkolwiek znaków szczególnych. Odkrycie siły poezji tak zwanej "zwykłej rzeczywistości" nie jest wynalazkiem naszych czasów. Wiedemann udowodnił jednak, że również nasze czasy, uważane za niepoetyckie i do bólu banalne, mogą stać się tematem literackim. Mało tego, naiwny opis prostych zdarzeń oprócz odkrywania urody życia jest też niezawodnym sposobem utrwalania charakteru epoki (jakkolwiek górnolotnie to brzmi). Kiedy świat wymyka się analizie, poznaniu i całościowym ujęciom, jedyne, co pozostaje, to drobiazgi, tworzenie katalogu rzeczywistości i powierzenie go czytelnikowi. Nasza pulp fiction jest znacznie bardziej pulp niż fiction. Wszystko skarlałe i nijakie, nieciekawe i brudne. Tym większe znaczenie ma poszukiwanie tajemnic w rzeczach małych i banalnych, szukanie metafizyki w tym, co najzwyklejsze. Prawdzi