To przedstawienie jest strzeliste i lekkie jak obraz, który otwiera dramat. Wąsika, pionowa linia światła, przecinająca scenę od góry do dołu, ciemna - w głębi - sylwetka gubernatora rozpięta na smudze jasności, bliska, złamana w światłocieniu postać Narratora. Jest w tym przejrzystość i czystość, wyrazisty od pierwszej sceny, ostry kontur teatru, obejmującego dramat w arbitralne posiadanie, aby nadać mu niespodziewanych blasków, przewrotnych znaczeń, nowych jakości. Tak właśnie, z wysokiego tonu, przejmującym tutti form i napięć rozpoczyna swoją "Śmierć gubernatora" Jerzy Jarocki w katowickim Teatrze Stanisława Wyspiańskiego. Jest najbardziej surowy wobec autora z dotychczasowych realizatorów, amputuje bez wahania i bez wahania dokonuje potrzebnych transplantacji, przez co dramat obciążony od chwili narodzin niejasnościami i sentymentalizmem, przerostem pozorów i atrofią znaczeń - nabiera zwięzłości i jasności stając się coraz bardziej,
Tytuł oryginalny
Potrójna śmierć gubernatora
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 27