"Twist and shout" na podstawie utworów zespołu The Beatles w reż. Santiago Bello w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Widowisko musicalowe "Twist and Shout" w warszawskim Teatrze Rampa spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem i owacją na stojąco. To nagroda za temperament wykonawców i pomysły choreograficzne reżysera, ale także za dobór utworów, bo w spektakl wplecionych zostało aż 28 piosenek Beatlesów, właściwie prawie cały zestaw nieśmiertelnych melodii. Ale także słów, po angielsku, w nowej aranżacji Jana Stokłosy. Przedstawienie ma swoją fabułę wiążącą się z treścią piosenek, odpowiednio też dobrano bohaterów tej dosyć zakręconej historii. Nikt nie bierze na serio meandrów scenicznej akcji, bo jej celem jest po prostu zabawa. Osobną wartością są opartowe kostiumy Doroty Sabak. Przydałoby się, jak w operach, tłumaczenie obcojęzycznych tekstów piosenek, choć spora część publiczności - starszej - zna je na pamięć.