Przedstawienie rozpoczyna nieprawdopodobny huk puszek, który obwieszcza wejście Carla (Przemysław {#os#2403}Tejkowski{/#}) od strony widowni. Ten zgrzytliwy efekt akustyczny podrywa nie tylko widzów, ale także budzi (nikomu nie życzę, podobnego przebudzenia) śpiącego na scenie Blondina Ireneusz {#os#4176}Pastuszak{/#}). Inscenizacja "Przejścia nad Niagarą" Alonso Alegrii - peruwiańskiego dramaturga i reżysera wymaga bowiem obecności zaledwie dwóch aktorów. Mała scena teatru w Tarnowie to klitka z widownią, liczącą nie więcej niż pięćdziesiąt miejsc, i ze sceną, mierzącą może siedem kroków na sześć. Marek {#os#4930}Tomasik{/#} - scenograf spektaklu stworzył na niej wnętrze, przypominające zaplecze jakiegoś zrujnowanego magazynu, niemiłosiernie zaśmieconego starymi skrzynkami, pudełkami, oponami, deskami, zardzewiałymi rurami i tym podobnymi przedmiotami, kojarzącymi się ze wszystkim, tylko nie z pokojem mieszkalnym.
Tytuł oryginalny
Potknięcie na linie
Źródło:
Materiał nadesłany
Czas Krakowski nr 237